wtorek, 27 sierpnia 2013

Poradnik idealnych spodni.

Działo się to jeszcze za czasów szkolnych, kiedy z wolna przychodził moment, w którym wybijała ostatnia godzina mojej jedynej pary spodni.
Tak, jedynej pary. Raz że nie przepadałam za noszeniem spodni (uważając, że moje kształty powinnam zakrywać, a nie podkreślać), a dwa że nigdy nie udało mi się znaleźć więcej niż jednej pary spodni pasującej na mnie.
Ta jedna para służyła mi około pół roku, a potem przecierała się na szwie i koniec. Zakup spodni był koszmarem, w którym razem z Mamą i Siostrą prędzej czy później urządzałyśmy sobie awanturę, głównie sfrustrowane brakiem jakiejkolwiek alternatywy spodniowej w sklepach (a muszę dodać, że każda z nas ma inną figurę).

W momentach desperacji mierzyłam wszystko, od spodni z przeceny za 30 zł po Levisy za 300. Żadne nie uwzględniały posiadania przez kobiety ud czy bioder - większość generalnie była odrobinę powiększonym modelem spodni pasujących idealnie tylko na kobiety noszące rozmiar 34. No więc co ja, nosząca rozmiar 40 mogłam zrobić? Nosić spódnice, ot co.

Pewna zmiana nastąpiła dopiero w zeszłym roku, kiedy pracując w sklepie odzieżowym mogłam po pracy przymierzyć wszelkie modele spodni znajdujących się w sklepie, by móc wiedzieć, że spodnie z rozszerzanymi nogawkami nie są dla mnie, w szwedach wyglądam jak krasnal, a w prostych czuję się ciężko.
I tak oto zaprzeczyłam wszystkim poradnikom do spraw dobrania spodni, które twierdziły, że dla figury w kształcie gruszki zabronione są spodnie zwężane. Fakt faktem, że w wielu tych poradnikach pod nazwą spodni z zwężanymi nogawkami funkcjonują obcisłe rurki, niewiele różniące się od legginsów....
Mimo to udało mi się wreszcie nauczyć, jak bez mierzenia ocenić, które spodnie są dla mnie (udało mi się nawet znaleźć idealne proste spodnie i idealne dzwony), co pozwala zaoszczędzić mnóstwa nerwów i nerwowych drgawek na myśl o zakupie spodni.

Trudno mi stwierdzić, czy wreszcie producenci spodni łaskawie zauważyli, że figura kobieca różni się od męskiej i że z krawieckiego punktu widzenia na damskie spodnie potrzeba większej ilości materiału, czy fakt, że w mojej szafie znajduje się 6 par spodni zawdzięczam sobie.

Kilka porad jak kupować spodnie:
1. Zawsze weź trzy różne rozmiary - ten który nosisz, mniejszy i większy. Nie będziesz musiała wychodzić z przymierzalni po inny rozmiar.
2. Pamiętaj, żeby sprawdzić z czego spodnie są zrobione. Dodatek 5% lycry może sprawić, że spodnie rozciągną się nawet o 2 rozmiary! Lepiej w przypadku takich spodni wziąć te pasujące na styk, bo one rozciągną się po tygodniu do Twojego rozmiaru.
3. Poskacz, usiądź, schyl się - zrób symulację codziennych ruchów w przymierzalni. Oszczędzi Ci to kupienia pary spodni, w której nie możesz siadać.
4. Najczęstszy problem to za długie spodnie - wiele sklepów oferuje skracanie spodni w niższych cenach, niż Twoja krawcowa. (Chyba że masz Mamę potrafiącą skracać spodnie...;-))
5. Obejrzyj się dookoła w spodniach - kształt kieszeni może sprawić, że normalna pupa będzie wyglądać na kilka rozmiarów większą!

P.S. Z moich doświadczeń wynika, że najczęstszym rozmiarem w Polsce jest 38 i 40 i że właśnie te rozmiary najszybciej znikają ze sklepów.

4 komentarze:

  1. Dodałabym jeszcze punkt o dżinsach. Większość firm produkuje te same modele przez wiele lat - więc tak naprawdę wystarczy raz przejść przez gehennę przymierzania i frustracji, by odkryć "swój" model i kupować go już później bez większych problemów. Aż do zmiany figury ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja od czterech lat kupowałam ten sam model spodni w jednym miejscu. Były idealne! A teraz sklep został zamknięty a ja z frustracją i niewymiarową pupą przechodzę sklepową gehennę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomylona Nona, a może ostał się internetowy? Albo jakiś outlet?

    OdpowiedzUsuń

 

Template by BloggerCandy.com