![]() |
http://amandafrances.com |
Wiecie jak to jest. Mówi się, że dopiero mieszkanie ze sobą egzaminuje związek. Jest to prawda w stu procentach.
Wiele osób pyta mnie, jak to jest. Kurczę, ciężko łatwo odpowiedzieć na to pytanie.
Z jednej strony, nareszcie nie muszę gór przenosić, by zmieścić w grafiku randkę połączoną z dwugodzinną podróżą w dwie strony do nieodległego od Krakowa miasta. A i K. nie musi kombinować, czy da radę przenocować, czy musi lecieć z powrotem do domu.
A jednak przez większą część tego czasu wspólnego dzielenia przestrzeni się kłóciliśmy. Apogeum absurdu osiągnęliśmy robiąc awanturę o wejście K. w brudnych klapkach do pokoju, podczas gdy on upierał się, że raczej je wniósł pod biurko, niż w nich wszedł.
Ale nie byłabym człowiekiem z zakrętem historycznym, by nie uświadomić sobie, jaką wspaniałą rzeczą jest życie w XXI wieku. Dawniej były mierne szanse na zamieszkanie z sobą przed ślubem, więc para często przeżywała katusze dostosowania się do siebie podczas początków małżeństwa, co nie jest za szczęśliwym wspomnieniem.
Nie ma to jednak samych plusów - przecież przez tą łatwość prześlizgiwania się przez ważne momenty życia często podejmujemy wybory bardzo powierzchowne, bez zastanowienia, z myślą, że przecież zawsze można zerwać i uciec przez drugą osobą na drugi koniec świata.
Pomimo tego, a może właśnie dlatego kłótnie zdarzają się rzadziej, zaczynamy się oswajać i egzystować wspólnie, a nie jak swoje przeciwciała.
Życzę Wam wszystkim przetrwania pierwszego miesiąca i kłótni o beleco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz