Uświadomiłam sobie dnia dzisiejszego, że zasób internetowy wręcz przelewa się od różnych przepisów na
spaghetti carbonarę. Jedni plują, że z jajkiem jest "nieprawdziwe", inni że dodanie śmietanki to grzech, a niektórzy nie wyobrażają sobie nie dodania natki pietruszki.
Myślę sobie jednak, że trudno jest powiedzieć "byłem/am we Włoszech, jadłam prawdziwe
spaghetti carbonara i to jest jedyne prawdziwe". Bo to trochę jak z przepisami na bigos, co gospodyni to inne, czasem spotykamy bigos z wędzonymi śliwkami, innym razem z dodatkiem żubrówki. I kto komu powie, że któryś z nich jest jedyny i prawdziwy?
Dlatego, choć słoneczna Italia jeszcze mnie nie oglądała, opracowałam własny przepis na spaghetti carbonarę i powiem bez fałszywej skromności - dla mnie jest idealny. Może dlatego, że wiąże się z tworzeniem tego przepisu jedno z moich najmilszych wspomnień.
Jedno mogę zagwarantować - jeśli ugotujecie coś takiego to wasza druga połówka, rodzina czy znajomi będą zachwyceni.
Przepis dla dwóch głodnych osób:
pół opakowania makaronu spaghetti
200-300 g boczku wędzonego (jeśli zdobędziecie pancettę to wzbogaci jedynie smak, ale z uwagi na cenę nie robię carbonary w ten sposób)
1 cebula
3 ząbki czosnku
200 ml śmietanki słodkiej 30%
200* ml białego wina, najlepiej wytrawne lub półwytrawne
100 ml bulionu warzywnego
1 jajko
300 g sera**
*- 100 ml wlewamy do sosu, 100 ml jest zawsze dla kucharza...
** - wiadomo, najlepiej parmezanu, ale ja czasem dodaję edamskiego lub goudy, więc pozostawiam dowolność stanu lodówki.
Kroimy boczek na paski lub w drobną kostkę, drobno siekamy cebulkę i dwa ząbki czosnku. Odkrawamy skórę z boczku, którą kładziemy na patelni, tłuszcz z niej oraz z boczku wystarczy by się ładnie wszystko usmażyło. Zdejmujemy z patelni zrumieniony boczek, w zależności od lubianego efektu można odsączyć z tłuszczu i będzie chrupiący, albo i nie.
Na patelni po boczku smażymy drobno pokrojoną cebulkę i czosnek do złotego koloru, podlewamy połową szklanki wina, połowę szklanki wina wypijamy spokojnie. Dolewamy do cebulki z winem bulionu, kiedy wino trochę odparowało. Dusimy do odparowania mniej więcej połowy objętości sosu, wyłączamy na 20 minut.
Osobno w misce mieszamy starty ser, jajko, śmietankę, dodajemy szczyptę gałki muszkatołowej, sporą ilość pieprzu, odrobinę soli. Odstawiamy.
Makaron gotujemy al dente, nie hartujemy wodą, tylko odcedzamy. Łączymy składniki z miski z sosem z cebulką, mieszamy z gorącym makaronem do uzyskania kremowej pasty.
Serwujemy w głębokich talerzach, na wierzch dajemy boczek i listki świeżej bazylii.